Hej! Pojawia się druga część swimming pools. Miał być to one shot, ale zdecydowałam napisać jeszcze jedną. Wszystko dzieje się dwa miesiące po "wypadku".
Nie trzeba czytać pierwszej części, żeby to zrozumieć, chociaż no i tak zapraszam do przeczytania lol Link do pierwszej części
Chciałam troszeczkę poćwiczyć pisanie smutów, więc no...Połowa z tego to taekookowy seks w kuchni. top!jungkook
Pairing: Vkook/ Taekook
Rodzaj: two shot
Gatunek: Fluff, Smut
Autorka: Taesoky
Beta: Kookie
Liczba słów: 4557
Nie trzeba czytać pierwszej części, żeby to zrozumieć, chociaż no i tak zapraszam do przeczytania lol Link do pierwszej części
Chciałam troszeczkę poćwiczyć pisanie smutów, więc no...
Pairing: Vkook/ Taekook
Rodzaj: two shot
Gatunek: Fluff, Smut
Autorka: Taesoky
Beta: Kookie
Liczba słów: 4557
Ogłuszająca muzyka, jasne migające światła, drgająca
podłoga, smród potu, alkoholu, ruszające się w rytm muzyki ciała. Duszność,
spowodowana przez ilość ludzi i sztucznym dymem, który wydostawał się z
wytwornicy, w takiej sytuacji, znajdował się właśnie Taehyung.
Po raz kolejny został zaproszony na domówkę przez Jimina,
tak jak dwa miesiące wcześniej. Od tamtej pory, nie akceptował zaproszeń do
miejsc, w których, wiedział, będzie alkohol. Nie ufał sobie i przyrzekł, że nie
dotknie żadnego napoju, który zawiera procenty.
Tym razem, Kim znał właściciela domu i nie tylko z
twarzy. Miał szansę się z nim spotkać i porozmawiać. Kim Namjoon, był miłym
mężczyzną, czasem niezdarnym, ale pomimo wszystko, przyjaznym. Na początku
Taehyung był nieco skrępowany, bowiem Joonie wyglądał na typowego chuligana,
ale poznając go lepiej, od razu przekonał się, jaki potrafi być dobry i słodki.
To nie była jedyna rzecz, która się zmieniła od tych dwóch miesięcy, ale było
ich zbyt wiele, żeby wszystkie wymienić.
—Hej Tae— Taehyung przewrócił oczami, -nadchodzi koszmar.
—Jay.— Zawitał Kim, próbując przekazać samym tonem, że
naprawdę nie chciał mieć nic wspólnego z mężczyzną. Starszy zatrzymał się przed
nim. Był niższy od Taehyunga o parę centymetrów. Krótkie, ciemne włosy, wygolone
były po bokach. Na sobie miał czarną koszulkę bez rękawów, dzięki której można
było ujrzeć jego tatuaże, które znajdowały się na rękach, szyi i pod
obojczykiem. Tae nigdy za nim nie przepadał, bywał nieustępliwym i czasem
natarczywym. Nigdy się nie poddawał, chociaż powtarzał mu przynajmniej cztery
razy, że nie jest zainteresowany.
Jay, widocznie nie załapał niewypowiedzianej prośby Tae,
bowiem położył ręce na jego biodrach i przyciągnął do siebie. Próbował się w
niego wtulić, przykładając nos do jego szyi. Wydostawał się od niego
nieprzyjemny zapach alkoholu i chociaż zawsze próbował zaimponować Tae, to, gdy
pił, stawał się odważniejszy i bardziej nachalny.
Taehyung położył dłonie na jego torsie i go odepchnął,
przez co mężczyzna potknął się i o mało nie przewrócił.
—Odwal się.— Tae oddychał ciężej ze złości. Nie znosił,
być dotykany bez zgody.
Park stał zdziwiony przez parę sekund, ocknął się i szybko zbliżył, co było zdziwieniem,
biorąc pod uwagę jego poziom alkoholu we krwi. Rękę wplątał we włosy Taehyunga,
mocno pociągając do tyłu. Syknął z ból, nie mógł się wydostać, ponieważ za
każdym razem, co próbował się ruszyć, Jay zaciskał palce z większą siłą.
Zapachy, które wydostawały się z bruneta były
nieprzyjemne. Tae zmarszczył nos i zacisnął oczy. Nigdy się nie spodziewał, że
kiedykolwiek znajdzie się w takiej sytuacji. Poczuł oddech starszego na własnej
szyi i próbował się oddalić, zrobić cokolwiek, na darmo.
—Odsuń się.— Taehyung otworzył oczy, zdziwiony własnym
tonem głosu. Był zły, niemal wściekły. Jego krew płonęła, ciśnienie mu
podskoczyło. Chwilowo zacisnął pięści, które wisiały wzdłuż jego ciała, ale
zaraz potem je rozluźnił. Na szczęście, palce, co zaciskały się na jego
czerwonych kosmykach, poluzowały się. Przez moment, Tae czuł ulgę, myślał, że
to koniec. Zwiódł się, że Jay, widząc jego niechęć i złość, obróci się i odejdzie.
Ręka, która zacisnęła mu się na podbródku, zniszczyła jego marzenia, ale tym
razem Taehyung zdecydował, że nie pozwoli na więcej. Nie jest bezbronny, może i
Park tak myślał, niewykluczone, że dlatego go nachodził, ale czerwono-włosy,
nie jest uległy. Jeżeli coś mu się nie podoba lub jest w taki sposób
traktowany, mówi to, działa. Większość ludzi go nie doceniała, bowiem nie był
umięśniony i wyglądał na dosyć kruchego. Przypuszczali, że nie potrafi się
bronić, że potrzebował do wszystkiego pomocy niczym wrażliwa i delikatna
dziewczynka. Ale dzięki temu, nigdy nie spodziewali się odpowiedzi Tae. Za
każdym razem, co chłopak widywał wytrzeszczone oczy i zaskoczony wyraz twarzy,
otwierające i zamykające się usta, czerpał z tego satysfakcję.
Zacisnął ręce na ramionach starszego i mocno szarpnął,
sprawiając, że Park się lekko nachylił. Używając tej pozycji, podniósł nogę i
ciągnąc chłopaka na dół, uderzył go kolanem prosto w brzuch. Jay zgiął się w
pół, oby dwoma rękami trzymając się za obolałe miejsce, przeklinając i jąkając
z bólu.
— Jak mówię, że masz się odpierdolić to lepiej się
słuchaj. — Warknął wściekły. Mało ludzi potrafiło wywołać u niego takie emocje,
widocznie Jay Park był jednym z tych osób. — Następnym razem, będę celować
niżej.
— Co tu się dzieje, kochanie? Wszystko w porządku? —
Taehyung usłyszał głos po swojej lewej stronie, zaraz po tym, poczuł, jak ręka
obwija mu się dookoła pasa i ściska w opiekuńczy sposób. Taehyung spojrzał
ostatecznie na ugięte ciało Parka, po czym obrócił głowę do swojego chłopaka,
podarowując mu uśmiech, który miał za zamiar go uspokoić.
Jungkook patrzył na niego, dosyć zmartwiony, na co
Taehyung prawie przewrócił oczami. Był za bardzo opiekuńczy, ale za to go
uwielbiał.
—Wszystko pod kontrolą.— Uspokoił go czerwono-włosy,
kładąc niewinny pocałunek na jego policzku.
—Widzę.— Mruknął Kook, patrząc z obrzydzeniem na, powoli
wracającego do siebie, Parka. — Chodźmy gdzie indziej.
Jungkook zacisnął nieco rękę na jego boku i zaczął go
prowadzić w głąb domu. Pomijali paru ludzi tańczących na wymyślonym parkiecie i
stanęli w mało zaludnionej części domu.
Taehyung oparł się o ścianę, Kook chwilę później, stanął
naprzeciwko niego. Położył dłonie na biodrach Tae i na niego patrzył z lekko
zmarszczonymi brwiami.
Kim nie potrafił się powstrzymać i zaczął porównywać
delikatny i komfortowy dotyk Jungkooka, z tym natarczywym Jaya. Kochał, jak
jego chłopak tak go trzymał, czuł się bezpieczny, nie bał się, czuł się kochany
i chociaż Tae nigdy nie usłyszał tych dwóch słów od Jungkooka, ani nigdy ich
nie wypowiedział, to czuł, że pomiędzy nimi coś takiego powoli się tworzyło. Z
każdym spojrzeniem, z każdym dotknięciem, z każdym pocałunkiem i czasami ze
zwykłym pytaniem „dobrze spałeś?”. Taehyung to czuł.
Jungkook wtulił nos w szyję Tae i wydał drgający wydech.
—Nic ci nie jest? Ten skurwysyn-
—Mówiłem, że wszystko w porządku, Kookie.— Przerwał
starszy, głaszcząc uspokajająco dłonie chłopaka.
—Widziałem… Widziałem, jak cię złapał i Ja-
— Dałem sobie radę, Jungkook, nie jestem bezbronny — Po
raz kolejny, nie pozwolił drugiemu dokończyć zdania. Użył bardziej stanowczego
tonu, nie lubił być porównywany do księżniczki, która potrzebowała zbawienia.
Jungkook zabrał ręce z jego bioder i się oddalił,
sprawiając, że ciepło znikło niemal od razu. Tae poczuł nagły strach. Może
przesadził, w końcu młodszy się tylko martwił.
Jungkook obrócił głowę w inny kierunek i zaczął ponownie
mówić.
—Wiem, ale… Jak kiedyś coś ci się stanie, a mnie nie
będzie— Jego głos drgał, a fakt, że na niego nie patrzył, bardziej zmartwiło
Taehyunga.
Usłyszawszy te słowa, Taehyung złapał w dłonie twarz
chłopaka i obrócił do siebie.
—Hej, Kook, patrz na mnie.
Jungkook miał łzy w oczach, był widocznie nerwowy przez
tą całą sytuację.
— Kochanie, nic się nie stało. Jestem cały, proszę nie
rób tak — Tae zbliżył się do niego i ułożył na jego wargach lekki pocałunek.
Czując wargi starszego na swoich, Jungkook przyciągnął go do siebie i
odwzajemnił pieszczotę.
Ledwo ich usta się rozłączyły, przyległ czołem do
starszego, wpatrując się w jego ciemne, pełne uwielbienia oczy.
—Chodźmy stąd— Wyszeptał w jego usta.
***
Ledwo oddalili się od domu, nerwy Jungkooka zaczęły się
uspokajać. Trzymał chłopaka za rękę, jego uścisk był stanowczy, ale nie
bolesny. Taehyung nie lubił być traktowany, jak szkło, wiedział o tym, lecz nie
hamowało go to przed martwieniem. W końcu, był jego chłopakiem i to naturalny instynkt.
Gdy zobaczył, jak Tae został chwycony przez tamtego śmiecia, krew zaczęła mu
się gotować. Natychmiast zaprzestał rozmawiać z Hoseokiem, swoim współlokatorem,
z którym przybył i ruszył w stronę dwóch mężczyzn. Nawet z odległości potrafił
dostrzec strach w oczach Taehyunga. Poczuł nagły napływ złej energii, gniew
zaczynał panować nad jego myślami i ciałem. Jego pięści się zacisnęły. Był
gotowy pokazać śmieciu, co się dzieję, gdy ktoś kładzie brudne łapy na Kimie.
Szedł długimi, zdecydowanymi krokami, całe jego ciało było napięte. Zacisnął
zęby tak mocno aż bał się, że mu popękają. Dręczyły go okropne myśli, chciał mu
zrobić krzywdę, cokolwiek, żeby tylko nie był w stanie dotknąć po raz kolejny
Tae.
Pogrążony w myślach nie zauważył nawet, jak Taehyung go
odpycha. Dotarł na miejsce, straszy od ich obu był zgięty z bólu, a Taehyung stał cały,
zdrowy i dumny.
Ten fakt mało go uspokoił, dalej chciał pokazać drugiemu
swoją złość, ale stwierdził, że nie wyglądałoby to dobrze, dobijać już rannego
mężczyznę. Mimo gniewu i zmartwienia, próbował tego nie okazywać przy swoim
chłopaku. Nie był to dobry pomysł, bowiem Taehyung nie przepadał za negatywnymi
emocjami, starał się być radosny dla siebie i wszystkich dookoła.
Jungkook był całkowicie inny. Nie zależało mu na byciu
szczęśliwym dla innych, (chociaż zdarzały się wyjątki) często pokazywał to, co
czuł, chociaż ta reguła nie dotyczyła jego życia miłosnego.
Jakby był tak odważny, zdobyłby Kima dużo wcześniej.
Spacerując, znaleźli plac zabaw. Jungkook zaczął ciągnąć
Taehyunga do środka, od razu kierując się w stronę huśtawek. Usiedli na
sąsiadujących miejscach, nie puszczając swoich splecionych palców. Było późno,
ciemno i cicho. Dzieci, które wcześniej się tu bawiły, już dawno rozeszły się
po domach. Cały plac zabaw był oświetlony tylko dwoma latarniami, a huśtawki
znajdowały się dosyć daleko od obu. Lekkie światło padało na ich twarze, ładnie
podkreślając ich rysy.
Siedzieli w kompletnej ciszy, oby dwoje zagłębieni w
myślach. Taehyung, po chwili, zaczął się lekko odpychać nogami, sprawiając, że
w pobliżu rozprzestrzenił się skrzypiący dźwięk nienaoliwionych zawiasów.
Zazwyczaj ten dźwięk rozdrażniłby go, ale w tamtej chwili czuł się w dziwny
sposób uspokojony.
Jungkook popatrzył na swojego chłopaka, który przyglądał
mu się już dłuższą chwilę. Taehyung obdarował go miłym uśmiechem, unosząc
jednocześnie brwi, rzucając niewypowiedziane wyzwanie. Jeon odwzajemnił uśmiech
i powoli zaczął się rozhuśtywać.
Nie minęło dużo czasu, a dwoje chłopaków śmiało się i
wygłupiało niczym dwoje dzieci, na kto huśta się wyżej. Wesoła i rozluźniona
atmosfera pomiędzy nimi, sprawiła, że Jungkook przestał myśleć o wcześniejszych
wydarzeniach. Uśmiechnął się sam do siebie, bo nie ma nic lepszego od
wygłupiania się ze swoim chłopakiem, żeby pozbyć się stresu.
Podczas huśtania, Taehyung o mało nie spadł z siedzenia.
Nachylił się niebezpiecznie do przodu i wydał tylko głośny pisk, jak poczuł, że
traci równowagę. Jungkookowi o mało nie stanęło serce, ale jak czerwono-włosy
zaczął chichotać, miał ochotę sam go zrzucić.
Po pięciu minutach zabawy, zatrzymali się.
Jungkook zaczął obserwować Tae, jak ten zaczął się
ruszać.
Usiadł bokiem, przerzucając nogę na drugą stronę
siedzenia. Kook zrobił to samo. Zajął tą samą pozycje co chłopak, siadając
naprzeciwko niego.
Taehyung zaczął robić głupie miny, rozśmieszając
drugiego.
Dlaczego go lubi? Sam czasami nie wie. Kim potrafi bywać
dziecinny, ekscentryczny, czasami zbliża się do granicy dziwaczności. Potrafi
być poważny, odpowiedzialny, gdy sytuacja tego wymaga. Przy nim nigdy nie było
nudno.
— Wiesz co? — Wyrwał go z myśli Tae. — Nigdy nie powiedziałeś,
dlaczego byłeś taki złośliwy wobec mnie.— Wyszeptał starszy, był wystarczająco
blisko, żeby Jungkook mógł go usłyszeć. Taehyung splótł własne palce i trzymał
głowę w dół.
—Ja… To żenujące.— Odpowiedział Jungkook, tym samym
tonem. Wstydził się. W swoim wieku wyprawiać takie żenady. — Powiem, ale nie
śmiej się.
Taehyung uniósł głowę, uradowany. Udawał poważnego, mimo
tego nie powstrzymywał uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Położył rękę
na klatce piersiowej, tuż nad sercem. — Obiecuję, nie będę się śmiać. — Orzekł.
Jungkook wziął głęboki oddech. Przyznanie się do prawdy
nie było łatwe, zwłaszcza takiej. Jeżeli to powie, Taehyung będzie mu to
wytykał do końca życia. Nie był szczególnie zadowolony z tego powodu, niemniej
i tak, jeżeli ucieszy to chłopaka, był gotowy poświęcić swoją dumę. Dla
większego dobra- Powiedział do siebie.
—Byłem zainteresowany i nie wiedziałem, jak zwrócić na
siebie uwagę.— Przyznał się, opuszczając głowę ze wstydu. Bał się zobaczyć
reakcję czerwono-włosego, ale, jak ten nie zrobił żadnego dźwięku, Jungkook
uniósł nieco głowę, wystarczająco, aby na niego spojrzeć.
Taehyung przyglądał mu się bez słowa. Miał idealnie
ascetyczną twarz dopiero po chwili tej wymiany wzrokowej, wytrzeszczył oczy.
Niemal natychmiast zaczął się histerycznie śmiać. Łzy napływały mu do oczu i
musiał się zgiąć, żeby złapać się za brzuch, który zaczął boleć od nieustannego
i intensywnego śmiechu. Próbował coś powiedzieć, ale ledwo pierwsza sylaba
wydostawała się z jego ust, śmiał się coraz bardziej.
— Obiecałeś!— Krzyknął zarumieniony Jungkook.
Jungkook, szczerze mówiąc nie miał pojęcia, co go tak
bawiło. Może i był głupi i dziecinny, ale to nie powód do śmiechu. Każdy ma
taką fazę w życiu…Prawda?
Może jednak nie każdy, zwłaszcza nie w wieku dwudziestu
jeden (?) lat, ale Jungkook bywał nieśmiały, zwłaszcza, gdy miał do czynienia z
takim jednym, czerwono-włosym, Kimem.
Najgorsze było to, że on sam, nabijał się z dzieciaków z
podstawówki, którzy tak postępowali. A teraz patrzcie na niego, stary Jeon
Jungkook, nie potrafi poderwać chłopaka.
Nie wiedział, z jakiego powodu zaczął chichotać, przez
zaraźliwy śmiech Tae, czy przez własne myśli, ale w parę sekund o mało nie
leżał na piasku, z łzami w oczach.
Gdy złapali oddech i się w miarę uspokoili, zdecydowali
wrócić do domu Namjoona. Nie mieli najmniejszej ochoty się dalej bawić,
zwłaszcza Jungkook, który był nadal przewrażliwiony. Wiedział, że bywał zbytnio
opiekuńczy, ale miał to gdzieś. Nie mógł narażać Tae, chociaż udowodnił, że
potrafi się sam sobą zaopiekować. Jungkook mu ufał, ale nie darzył zaufaniem
pijanym, napalonym facetom.
Gdy dotarli na teren domu, Taehyung poprowadził go do
swojego samochodu. Granatowy ford fiesta mk5. Nie należał on do luksusowych
samochodów, ani do tych wygodnych, nie mówiąc już o jego głośności. Ale to
jedyny samochód, na którego było go stać. Studiując, Taehyung nie miał dużo
odłożonych pieniędzy. Pracował dorywczo w kawiarni i tylko w niektóre weekendy.
Miał na tyle szczęścia, że znalazł używany samochód za dosyć przyzwoitą cenę i
oczywiście nie wybrzydzał. Chociaż to nie jego wymarzony pojazd, zaczął go
uwielbiać. Towarzyszył mu już parę lat i jeszcze nigdy go nie zawiódł.
Wsiedli do auta. Jungkook od razu zapiął pasy, znając
Tae, chłopak nie ruszyłby dopóki wszyscy nie będą zabezpieczeni.
Podczas drogi powrotnej z placu zabaw do Namjoona,
umówili się, że pojadą do apartamentu Jungkooka (i Hoseoka). Taehyung często
tam sypiał, poza tym to on posiadał samochód i nie miał ochoty wracać do
siebie. Teoretycznie Jungkook mógłby spać u Kima, ale wtedy musiałby wracać na
drugą stronę miasta do domu.
Ledwo weszli do mieszkania, Taehyung o mało się nie
potknął o buty leżące po całej powierzchni przedpokoju. Ci dwoje byli naprawdę
niechlujni.
Jungkook szybko ściągnął buty, rzucając gdzie popadnie i
zniknął gdzieś za ścianą.
—Piwo?— Usłyszał Tae. Nie zdążył nawet odpowiedzieć, jak
usłyszał dźwięk otwierającej i po chwili zamykającej się lodówki. Zsunął buty
ze stóp i położył je starannie przy samej ścianie. Zazwyczaj nie był taki dokładny,
ale wolał znaleźć własne buty nad ranem. Podniósł się do pozycji stojącej i
ruszył do kuchni, gdzie wiedział, znajdował się Jungkook. I rzeczywiście, ledwo
przeszedł przez próg, zauważył figurę chłopaka. Młodszy trzymał butelki za
szyjki i nimi nieco potrząsał, po czym postawił je na blacie. Wysunął szufladę,
z której wyciągnął otwieracz i usunął kapsle. Spoglądając na niego, podniósł butelkę
i wziął łyka, drugą wystawiając Tae do wzięcia.
Taehyung przeszedł obok niego, zabierając piwo i hopnął
na blat.
—U Namjoona alkohol się lał litrami, a ty wolisz
opróżniać swoje.— Powiedział Tae, biorąc mały łyk napoju.
—Nie moje.— Odpowiedział unosząc butelkę i szczerząc się
głupio. — Hoseoka.
—Nie wiem, jak on z tobą wytrzymuje — Zaśmiał się Kim.
—Nie wytrzymuje.— Jungkook odstawił butelkę na blat obok
i podszedł do niego bliżej. Położył dłonie na jego udach, lekko ściskając. —
Ale nie ma wyboru.
Taehyung mruknął potwierdzająco.
Otworzył uda, zapraszając chłopaka bliżej siebie. Młodszy
widocznie tylko na to czekał, bowiem chętnie zaakceptował zaproszenie. Wsunął
się pomiędzy nogi chłopaka i zaczął głaskać jego uda. Dłonią ruszał do góry i
na dół, czasami zaciskając palce na mięśniach.
Kim odłożył butelkę z dala od siebie, nie chciał
niechcący niczego zrzucić na podłogę, zwłaszcza nie teraz, gdy atmosfera
stawała się coraz gorętsza. Nie chciał tego przerywać.
Teraz, gdy miał wolne ręce, nie tracił czasu i złapał
chłopaka za szyję, ciągnąc jego głowę w swoim kierunku. Ich wargi spotkały się
w połowie drogi, bowiem Tae stał się niecierpliwy po zwykłym dotyku młodszego.
Było tak za każdym razem, wystarczyło tylko, żeby Jungkook przytrzymał rękę
trochę dłużej w dowolnym miejscu, a Taehyungowi robiło się gorąco i chciał więcej.
Otworzył usta niemal od razu, tylko czekając aż Jungkook
pogłębi pocałunek, nie musiał długo czekać, bo chłopak był tak niecierpliwy,
jak on.
Jungkook sunął ręce z jego ud na jego pośladki. Ścisnął,
zaborczo przyciągając go bliżej kraju blatu, żeby ich ciała mogły przylegać do
siebie. Całował go namiętnie, jedną ręką wędrując wyżej pod podkoszulek
starszego i zatrzymując się na gołej skórze zaraz nad paskiem spodni. Taehyung
lekko podskoczył.
Ręka na jego plecach była zimna i wilgotna przez wcześniejszy
kontakt z zimną butelką i sprawiła, że na jego skórze pojawiły się dreszcze.
Zjechał ustami niżej, kładąc mokre pocałunki na jego
żuchwie, kierując się w prawo, złapał płatek ucha pomiędzy wargi i lekko
pociągnął. Gdy poczuł, jak palce wplątuję mu się we włosy, powtórzył czynność
po raz kolejny, tym razem używając zębów i wywołując u drugiego cichy jęk.
Odczepił usta od skóry starszego i złapał za rąbek jego
podkoszulka z intencją pozbycia się zbędnego materiału, który tylko
przeszkadzał.
Materiał już leżał na podłodze, jak Taehyung się do niego
uśmiechnął.
— Co taki niecierpliwy? — Zapytał, łapiąc Jungkooka za
spodnie i przyciągając z powrotem do siebie. Nabijał się z Młodszego, a sam
robił dokładnie to samo.
Jungkook nie odpowiedział, bowiem przyssał się do szyi
chłopaka, z zamiarem zostawienia, jak najwięcej śladów. Po dzisiejszym
wieczorze nie mógł ryzykować, aby takie wydarzenia się powtórzyły. Miał
nadzieję, że zniechęci to takich predatorów jak Jay, chociaż Tae będzie musiał
nosić szaliki do szkoły, warto było.
Kim odchylił
głowę, dając większy dostęp chłopakowi. Od razu znał powód tych czynów. Młodszy
bardzo rzadko zostawiał jakiekolwiek ślady. Zrozumiał tą nagłą nachalność i nie
miał tego za złe.
Syknął z bólu i zacisnął mocniej palce na jego kosmykach,
gdy Jungkook ugryzł zbyt mocno.
— Mój.— Warknął Jungkook, podziwiając swoje dzieło.
—Twój. — Potwierdził starszy.
Oczy Jungkooka były niemal czarne, a ciemne włosy
rozczochrane po staraniach Tae.
Starszy zwilżył sobie wargi na widok, zadowolony. Samo widzenie
stanu Jeona sprawiał, że robiło mu się coraz ciaśniej w spodniach.
Jungkook złapał za własny podkoszulek i go ściągnął,
pokazując swoje wybudowane ciało. Patrzył tylko, jak starszemu poszerzyły się źrenice na
widok mięśni. Wiedział, że go to kręci i jest zbędne mówić, że dlatego ma
jeszcze większą pasję do ćwiczenia.
Podszedł do starszego i przyciągnął do siebie, żeby
zszedł z blatu i stanął na nogach. Przysysając się do jego obojczyków, rozpiął jego
jeansy i je opuścił razem z bielizną aż do łydek.
—Ju-Jungkook— Wysapał Tae, złapał za ramiona Kooka, żeby
się podtrzymać i ściągnął całkowicie materiał.
—Hmm?— Mruknął w odpowiedzi, obracając starszego plecami
do siebie i przyciskając go do szafki kuchennej. Jedną ręką trzymał dookoła
pasa, a drugą powędrował nieco niżej, masując powoli jego męskość.
—N-nie tutaj. Hobi może wejść w każdej chwili. — Wysapał,
próbując powstrzymać jęki, co chciały się wydostać z jego ust przez starania młodszego.
Złapał rękami za blat, ściskając tak mocno, że jego kostki aż zbielały.
— Trudno, zrobimy mu show. —
Taehyung chciał protestować, ale jak Jungkook zaczął
stymulować główkę, w tym samym czasie podgryzając płatek jego ucha, wiedział,
że nie da rady.
Zbyt się pogrążył w rozkoszy, żeby teraz wszystko
przerwać i zmienić miejsce. Szczerze mówiąc, nie byłby to zbyt wielki kłopot,
ale nie chciał.
Palce Jungkooka zacisnęły się mocniej na jego penisie,
jednocześnie przyśpieszając swoje ruchy.
W tamtym momencie, Tae się poddał całkowicie pieszczocie. Instynktownie zaczął poruszać
biodrami, żeby wyciągnąć z tego, jak najwięcej rozkoszy.
Skomlał głośno, gdy Jungkook popuścił całkowicie na nim
uścisk. Miał protestować, bo był tak blisko, ale poczuł ręce na biodrach i za
chwilę był przeciągnięty do młodszego tak, że przylegał pośladkami do ubranego
krocza drugiego.
Jungkook był twardy, niemal boleśnie, tak długo nie
dotknięty.
Kim spodziewał się usłyszeć metalowy dźwięk otwieranego
paska, spodziewał się, że Jungkook zniknie, żeby iść po lubrykant. Nic się
takiego nie stało, bowiem Jungkook klęknął i złapał dłońmi jego pośladki
rozchylając je i przyłożył mokry, ciepły język do jego dziurki. Tae,
instynktownie, odsunął się od kontaktu, ale Jeon niemal od razu przyciągnął go
z powrotem do siebie.
— Gdzie się wybierasz skarbie? — Mruknął, nieco
rozbawiony. Przyjechał mokrym językiem wzdłuż jego dziurki aż do kości ogonowej
chłopaka, po czym dmuchnął lekko na wcześniej pieszczone miejsce, powodując, że
przez całe ciało chłopaka przeszły miłe dreszcze.
—Jungkook, proszę. — Wydyszał starszy. Czuł, że ręce mu
się zegną pod własnym ciężarem, więc zanim mogło do tego dojść, poprawił
pozycje, kładąc przedramienia na blacie i opierając o nie głowę.
— Patrz, kto teraz jest niecierpliwy.— Powiedział nieco
kpiąco, po czym zagryzł się na jędrnym
pośladku chłopaka. Słysząc syknięcie starszego, szybko ułożył pocałunek
na wcześniej zranionym miejscu. — O co prosisz skarbie? Czego pragniesz?
— Twój język, chcę twój język.
Jungkook nie kazał sobie powtórzyć po raz kolejny. Złapał
pośladki chłopaka i je rozszerzył. Językiem robił małe kółeczka na delikatnej
tam skórze, masował i ściskał tyłek, rozkoszując się jękami, które wydobywał z czerwonowłosego.
Gdy zaczął go penetrować, nogi Kima zaczęły się trząść z wysiłku i euforii.
—Boże Jungkook! — Krzyknął w swoją rękę, na której się
wcześniej zagryzł, żeby nie być głośnym. Nie miał pojęcia, czy da radę się
utrzymać na własnych nogach, zwłaszcza, gdy Jungkook klęczał za nim i robił
cuda swoim językiem.
—Shh— uspokoił go Jungkook. Odsunął się nieco od tyłka
starszego, wcześniej całując jego dziurkę. Wstał, ściągnął spodnie i przyległ
do niego. — Trzymam cię— wyszeptał do jego ucha, a następnie je przygryzł.
Ręką objął jego tors i go podniósł tak, żeby chłopak stał
wyżej i opierał się dłoniami o blat. Zaczął pocierać swoją ubraną erekcję o
pośladki drugiego, nie mógł się powstrzymać. Nie był dotykany przez tak długi
czas, należało mu się trochę ukojenia. Wolną rękę podstawił pod twarz Tae. Zgiął
palce w pięść, zostawiając tylko palec wskazujący i środkowy.
Nie zatrzymując swoich bioder, — Otwórz te ładne usta,
kochanie.— Wysapał.
Miał taką wielką ochotę zatrzymać tą całą grę wstępną i
już go przelecieć, ale się powstrzymał. Nie sądził, że może się jeszcze
bardziej podniecić, ale jak Taehyung uchylił wargi i wziął jego palce do ust,
ssąc natychmiast, Jungkook tak bardzo się mylił.
Tae ssał i starannie pokrywał palce śliną, robiąc przy
tym sprośne dźwięki. Jungkook nie mógł się powstrzymać i zaczął wyobrażać, że
zamiast palców, to jego kutas znajduje się pomiędzy tymi pięknymi ustami. Jego
penis aż drgnął przez myśl. Zastanawiam się czy nie obrócić czerwonowłosego i
kazać mu klękać, lecz zdecydował, że znajdą na to czas, kiedy indziej.
Jungkook wysunął palce z warg chłopaka i wrócił do
wcześniejszej pozycji. Na początku, pieścił jego wejście samym językiem, ale po chwili dodał jeden,
mokry i śliski palec.
— Jungkook, ach! Proszę, więcej!— Jęknął, drgając.
—Nie bądź niecierpliwy skarbie, nie chcę cię skrzywdzić.—
Poruszał palcem z doświadczeniem. Nie spieszył się, rozciągał go jednym,
próbując zrobić miejsce na drugi.
—Kook, bo nie- Ach -tak— Wysapał Tae, próbując złapać
oddech, gdy Jungkook dodał kolejny palec.
Młodszy przygotowywał go dokładnie, rozciągając go
palcami i penetrując językiem, co jakiś czas dodawał śliny, gdy wydawało mu
się, że jest zbyt wiele tarcia. Trzeci palec nawilżył sam.
Jak zauważył, że Kim się wił i zaczął napinać mięśnie,
przestał. Wyciągnął palce i wstał. Wyszedł z kuchni, zostawiając chłopaka
samego. Nie zajęło mu długo, lubrykant i kondomy trzymał w pierwszej szufladce.
Po drodze do kuchni, zrzucił z siebie ostatnią część ubioru, czując wielką
ulgę. Był taki twardy i gotowy, jego męskość stała dumna, wygięta w kierunek
jego pępka.
Wróciwszy do chłopaka, położył dłoń na jego plecach.
Taehyung nie ruszył się ze swojej pozycji, grzecznie
wyczekiwał na następny ruch Kooka.
— Co tak długo?— Warknął czerwonowłosy, pełny
niecierpliwości. Taki był, raz posłuszny, uległy, a raz w kontroli i dominujący,
chociaż to on był pieprzony, potrafił trzymać Jungkooka na smyczy.
— Ślina nie starczy Tae, poza tym szybko wysycha, a ja
nie chcę cię skrzywdzić.— Odpowiedział, kładąc szybki pocałunek na łopatce
chłopaka.
Położył dłoń na włosach Tae, głaszcząc go chwilę, po czym
jednym palcem przejechał powoli od karku chłopaka aż do jego rozciągniętej
dziurki.
— Wygnij się ładnie dla mnie, skarbie— Mruknął Kook.
Czując, jak Taehyung na niego napierał, zabrał rękę i
sięgnął po paczkę prezerwatyw, którą nabrał z sypialni. Założył gumę z
doświadczeniem, nawilżył dokładnie penisa i nalał obficie na dziurkę.
Jedną ręką złapał go za biodro, a drugą swoją erekcję,
napierając czubkiem wejście chłopaka, lecz nie wszedł w niego. Kim,
niecierpliwy, zrobił gwałtowny ruch do tyłu, nabijając się na niego. Westchnął,
trochę z bólu, a trochę z przyjemności.
— Kurwa, Tae— Jungkook odchylił głowę do tyłu zaskoczony
i rozanielony. Ściągnął rękę z penisa i położył ją na drugim biodrze, powoli
wchodząc do końca. Nie ruszał się przez minutkę, pozwalając przyzwyczaić się
ciału Tae do intruzji. Dopiero, gdy starszy zaczął wiercić dupą i wysapał
"ruszaj się", Jungkook zaczął się z niego wysuwać aż po czubek, po
czym wszedł nieco szybciej i pewniej. Utrzymywał dosyć wolny rytm, zadowolony,
jak słyszał ciche westchnięcia Tae.
Złapał go dookoła torsu i nieco podnosząc, zaczął kłaść
mokre pocałunki na jego szyi łopatkach.
— Jung-kook ach szybciej, bo Hobi hyung! — Wysapał. Nie
chciał zostać przyłapanym.
Jungkook wbił się w niego mocniej, co sprawiło, że
Taehyung wydał głośny jęk.
— Nie wymawiaj imion innych mężczyzn.— Warknął,
przyśpieszając tempo. — Nie, gdy cię pieprzę.
Młodszy odczepił się od jego skóry i ścisnął stanowczo za
biodra. Poruszał się mocno, niemal brutalnie, zdecydowany doprowadzić starszego
do euforii. Nie miał zamiaru pokazywać nikomu swojego chłopaka w takim stanie,
pięknego, gotowego i ulegającego.
Gdy przyśpieszył tempo, Tae nie wiedział, co ze sobą
zrobić. Jęczał, niemal krzyczał z rozkoszy. Nie miał możliwości dotknąć
młodszego przez ich pozycję, co go strasznie zdenerwowało. Chciał go pocałować,
podrapać, zacisnąć palce dookoła jego mięśni, ale nie mógł. Jak poczuł palce w
swoich kosmykach, o mało łokcie się pod nim nie ugięły.
Jungkook mocno pociągnął, odchylając jego głowę do tyłu.
Wiedział dobrze, co starszy lubił.
— Czyj jesteś?— Warknął Kook, wbijając zęby w jego ramię.
—Ach! Boże Jungkook!— Tae wydawał się całkowicie
zagłębiony w rozkoszy.
Jeon szarpnął ręką, która zaciskała się na jego włosach.
— Odpowiedz!— Warknął ponownie.
—T-twój! Jungkook jestem twój.— Młodszy mruknął,
zadowolony z odpowiedzi.
Złapał go za tors i przyciągnął do siebie, tak, że
starszy prawie stał pionowo.
Ze zmianą pozycji, zmienił się też kąt penetracji i gdy
Tae rzucił głowę do tyłu i wydał z siebie wyjątkowo głośny jęk, Jungkook
wiedział, znalazł specjalne miejsce chłopaka.
Skupił się na stałym trafianiu tego samego miejsca,
rozkoszując się dźwiękami, które wydostawały się z ust starszego.
Był blisko, ciepło w podbrzuszu zrobiło się niemal do nie
wytrzymania. Wiedział, że długo nie da rady, więc chwycił mokrą, od wczesnego
nasienia, męskość Tae i zaczął go pieścić zgodnie ze swoimi pchnięciami.
—Jun-ach! Jeon!— Powtarzał w kółko niczym mantrę,
zbliżając się do swojego szczytu. Ręka na jego penisie i ciosy w jego prostatę
były dla niego zbyt dużo i odchylił głowę i szeptał nieustannie imię Jungkooka
podczas swojego szczytowania.
Kook puścił penisa Tae i pozwolił sobie skupić się tylko
i wyłącznie na swoim orgazmie. Złapał go mocno, popchnął do wcześniejszej
pozycji i zaczął go penetrować zaborczo, chaotycznie, czując, jak się zbliża.
—Twój— Westchnął Tae.
Wystarczyło to jedno słowo i młodszy stracił całkowicie
rytm, dochodząc. Przytulił czerwonowłosego do siebie i pchnął parę razy,
próbując przedłużyć, jak najwięcej, to piękne uczucie.
Ostatkiem sił, wyszedł z niego i zajął się zużytą prezerwatywą,
po czym wrócił, wziął cichego chłopaka na ręce i zaniósł go do łóżka.
Jungkook zniknął na parę minut, zostawiając go samego ze
sobą. Nie wiedząc, co robić, wszedł pod kołdrę i się nią opatulił. Młodszy
pewnie poszedł posprzątać bałagan, co za sobą zostawili.
Jego przypuszczenia okazały się prawdą, gdy zobaczył, że
chłopak wracam z ubraniami w ręce. Rzucił je na podłogę przy łóżku i szybko do
niego dołączył.
— Tęskniłeś?— Spytał Jeon, przytulając do siebie
chłopaka.
—Wcale.— Odpowiedział starszy, obejmując go rękami i
nogami.
Oczy mu się powoli zamykały, nie chciał spać, był brudny
i klejący. Potrzebował się obmyć, ale gdy Jungkook zaczął go głaskać po
włosach, wiedział, że nie da radę.
— Dobranoc Kim— Szepnął Kook, kładąc pocałunek na czubku
jego głowy.

